Komunikat o błędzie

Deprecated function: Function create_function() is deprecated w views_php_handler_field->pre_render() (linia 202 z /var/www/d7/sites/all/modules/views_php/plugins/views/views_php_handler_field.inc).

Komizm jako efekt uboczny

Grażyna Kania została poproszona o wystawienie w Teatrze Współczesnym komedii. „Po sezonie” jest nią w mniej oczywistym sensie niż mogłoby się wydawać.

Każda z osób należących do kręgu związanego z hotelem „Pod pięknym widokiem” ma za sobą bogatą przeszłość i przekonanie, że gdyby tylko nie zabrakło im szczęścia, mogliby osiągnąć w życiu wszystko. Strasser (Michał Lewandowski) – właściciel hotelu, byłby gwiazdą kina, ale cierpi na zbytnią wrażliwość oczu na światło reflektorów. Nie może też zarobić na prowadzeniu hotelu, bo z powodu złej pogody nie ma w nim gości. Max (Maciej Litkowski) – kelner, projektował kiedyś wspaniałe plakaty, ale stracił wenę, na co przecież nie ma żadnego wpływu. Jedynym gościem i źródłem ich utrzymania jest Ada (Ewa Sobiech) – podstarzała arystokratka. Max i Stasser spędzają dzień za dniem spełniając wszystkie życzenia baronowej, łącznie z umilaniem godzin nocnych. Wszyscy są przekonani, że nie mają wpływu na swoją sytuację życiową i konsekwentnie pogrążają się w degrengoladzie.

 

Leniwą degenerację przerywa pojawienie się Christine (gościnnie Katarzyna Bieniek) – wczasowiczki sprzed roku, której romans ze Strasserem jest brzemienny w skutki. Zawiązuje się brutalna intryga skonstruowana tylko w celu „uratowania” Strassera od płacenia alimentów. Spisek zostaje rozwiązany dopiero, gdy sponiewierana dziewczyna ujawnia pewien szczegół nie mający według niej większego znaczenia, ale diametralnie zmieniający stosunek mężczyzn. Niespodziewana wizyta powoduje początkowo ujawnienie najciemniejszej strony ich charakterów, natomiast gdy pojawiają się nowe okoliczności, największych pragnień.

 

Najbardziej intrygujące kreacje stworzyli Ewa Sobiech i Maciej Litkowski. Kobiety histerycznie pragnącej zainteresowania, przekonanej że straciła wszelką wartość, bo nie jest już młoda i piękna, oraz mężczyzny, którego można podejrzewać o prawdziwe uczucie. Ödön von Horvath traktował komizm swoich dramatów jako „efekt uboczny”. Dla mnie komizm to coś tragicznego. Piszę tragedie, które przez swoje „człowieczeństwo” są śmieszne. – mówił. Uważał ludzkie życie, emocje i wypowiedzi za kiczowate z natury. Konsekwentnym wyborem było więc stworzenie scenografii w tej samej stylistyce przez Magdalenę Musiał. Kicz i ironia są wszechobecne, podobnie jak komizm słowny i sytuacyjny. Powagę, nawet najbardziej dramatycznym scenom, w doskonałym stylu odejmuje Jan z Europy (Grzegorz Młudzik, dla którego rola została specjalnie dopisana), grający na keyboardzie wszystkim znane utwory, jak np. „I’d Do Anything for Love (But I’ Won’t Do That)” zaaranżowane przez Dominika Strycharskiego. Mam jednak wrażenie, że zabiegów ośmieszających konkretne sytuacje było w całym spektaklu zbyt wiele. Odarcie ich z chociażby odrobiny powagi sprawiało, że nieco zatracały sens.

 

„Po sezonie”przedstawia prawdę o otaczającym nas świecie w sposób daleki od subtelności. Sztuka jest krytyką współczesnego upadku idei, nieszczerych kontaktów międzyludzkich i uznania bogactwa za najistotniejszą wartość. Nie daje też niestety żadnej alternatywy, wskazówki jak wydostać się z błędnego koła. Akcja dramatu została umieszczona przez reżyserkę w czasie po 1989 r. Jednak osobiście odebrałam adaptację jako bardziej uniwersalną niż dopasowaną tylko do polskich realiów. W świecie wykreowanym przez Kanię nawet uczucie nie jest siłą sprawczą. Zostało wyparte przez miłość z kodem kreskowym niczym produkty „Made in China”. Może receptą na niewesołą rzeczywistość jest podejście do niej mimo wszystko z humorem?

 

Polską prapremierę „Po sezonie” w reżyserii Grażyny Kani będzie można zobaczyć w Teatrze Współczesnym jeszcze 24, 25 i 26 stycznia o godzinie 19:00.



Foto: 
Piotr Nykowski

Zobacz również