Komunikat o błędzie

Deprecated function: Function create_function() is deprecated w views_php_handler_field->pre_render() (linia 202 z /var/www/d7/sites/all/modules/views_php/plugins/views/views_php_handler_field.inc).

Popsysze i Kapitan Stereo przed wschodem Słońca

Kiedy przychodzi dzień zwyczajowo przyjęty sobotą i dogorywa ku nocy, a chce się uniknąć rytuału wędrówek międzylokalowych, udać się trzeba tedy na skraj Parku Żeromskiego, do Domku Grabarza. Tam zawsze człowiek utrudzony podróżą odnajdzie upojenie w sensie dosłownym i metafizycznym - w muzyce.

Z deski do chmur
Drewniana chałupka miała tego wieczoru przesiąknąć rock and rollem, do ostatniej deski. Tak jest, do ostatniej deski! Ściana dźwięku grzmiała w ciałach, sercach i umysłach, a także poza Domkiem. Leciała do drzew, do chmur, ale my nie widzieliśmy, bo było ciemno hehe. Kapitan Stereo + Popsysze + ciepła noc = wolność!
 
Kapitalna Krysia
Na rozkręcenie atmosfery - lokalna, kapitańska formacja. Andrzej (Johnny), Jacek (Jaca), Łukasz i Dominik. Czterech młodych dżentelmenów. A jak młodość to i luzackie podejście się znajdzie do otaczającej rzeczywistości. Słowa piosenek bardzo dobitne, łatwe w naśladowaniu, dawały niezłą zabawę. Nie można jednak zapomnieć o muzyce, która jest przemieszką klasycznego i hard rocka oraz bluesa. Jakby się uprzeć, elementy nowej fali i punkowe się znajdzie. Śpiewałam na głos wraz z muzykami "Nie dzieje się", "Tańczyć" (choć to typowo męski kawałek), "Nienawidzę", czy bezpardonowe "W dupie to mam". Wygrała bezbłędna "Krysia", która była znana większości zgromadzonym, no i pęknięta struna u "guitar-vocal hero" Johnny'ego.
 
Trio-mfalne Popsysze
Pora na Popsysze z Trójmiasta, czyli rozwijając skrót nazwy kapeli - po psychice. Bez zbędnych pytań wchodzimy w psychodeliczne rejony. Na początek jakby hołd złożony miejscu, w którym odbywał się koncert? Jarek, Kuba i Sławek postanowili zagrać improwizację zainspirowaną Domkiem Grabarza. Łoł, nie spodziewałam się takiego posunięcia, ale to było godne uwagi. Mega świeży powiew, jak i materiał, z którym przyjechali do Szczecina "dopiero, co z pieca wyjęty" (wydany w tym roku). Miło zatem było posłuchać czegoś nowego. Z tą psychodelią nie ma co przesadzać. Panowie podobnie do Kapitan Stereo mieli bardzo żywe momenty idealne do skakania. Gdzieniegdzie przemykały również klimaty z lat 70'. A perkusista - cud, miód nawet dobry jazz wykonywał. Utworów było wiele, bo ogólnie dużo ich na płycie Popsute. Od "Nie nadążam" po "Notatkę" i jeszcze dalej. Pędziliśmy, pędziliśmy, wydawałoby się wciąż bez końca. W Domku, poza Domkiem, w Parku, o nieznanej nam porze idąc spać.
Foto: 
Marta Siłakowska

Zobacz również