Komunikat o błędzie

Deprecated function: Function create_function() is deprecated w views_php_handler_field->pre_render() (linia 202 z /var/www/d7/sites/all/modules/views_php/plugins/views/views_php_handler_field.inc).

Muzyczna podróż z KARI

Są koncerty, na które idziesz, by tylko dobrze się bawić. Istnieją jednak artyści, na których występy idziesz, żeby poczuć coś więcej. Żeby oczyścić głowę, znaleźć różnie rozumiany spokój. Taką artystką jest KARI. 

Już podczas zeszłorocznej wizyty wokalistki w rodzinnych stronach (urodziła się, jak sama wspomniała w trakcie koncertu „godzinę stąd, w Świnoujściu”) można było usłyszeć fragment tego, co w całości wybrzmiało w Szczecinie dopiero teraz. Kto wybrał się wtedy do Sali Kominkowej 13 muz na pewno pamięta „Hurry Up” wykonane przez trio złożone z klawiszy, wiolonczeli i perkusji. Z jednej strony wstydziłem się wtedy za Szczecin ze względu na niezbyt dużą frekwencję, a z drugiej cieszyłem, bo dzięki kameralnej, intymnej wręcz atmosferze można było poczuć, jakby słowa i muzyka płynące ze sceny były skierowane tylko do ciebie. 

 

Play me like a drum, I am your echo

Tym razem zarówno skład sceniczny, jak również "podsceniczny" był „nieco” większy. Na scenie, oprócz KARI znaleźli się zaprzyjaźnieni z nią muzycy z Wysp Brytyjskich. Nie mogło zabraknąć oczywiście współproducenta, Jona Headleya, dzięki któremu krążek brzmi tak a nie inaczej, Jeżeli jednak miałbym na kogoś poza ową dwójką wskazać, byłby to bez wątpienia bębniarz - John Pullan. Wejście perkusji w inaugurujące wieczór "I am Your echo" nie tylko mnie przyprawiło o gęsią skórkę.

 

I will tell You stories, You won't believe are real

Energia przekazywana sobie przez muzyków oraz wymieniana między nimi a publicznością krążyła d samego początku do fenomenalnego końca. Pomiędzy poszczególnymi piosenkami KARI zaznaczała, że to fani, którzy stali przed Nią i jej zespołem są tego wieczora najważniejsi. Wskazywała ścieżkę interpretacyjną dla kolejnych utworów. Nie ciągnęła jednak nikogo na siłę za rękę. Wszyscy zebrani dobrowolnie podążali za nią w tajemniczy świat wykreowany przez kwintet muzyków. Muzyków, dodajmy, o świetnym warsztacie i dokładnie się nawzajem rozumiejących. Doskonale wiedzą, jak wywołać w słuchaczach najczystsze emocje.

 

I'm waiting here for You

Czy koncert miał jakiś słaby punkt? Absolutnie nie. Wszystko było perfekcyjnie zaplanowane i tak samo wykonane. Wstępem do muzycznej uczty był swoisty manifest Artystki, który w zeszłym roku zapowiadał wydanie "Wounds and Bruises", a potem zostaliśmy wszyscy przeniesieni we wspomniany już przeze mnie muzyczny świat. Nie bez znaczenia były wizualizacje wykonywane przez Jędrzeja Guzika z kolektywu Wooom (kto z Was czytał wywiad z Fismollem, wie o kogo chodzi). Czy jedenaście piosenek to dużo, czy mało? Myślę, że w tym wypadku wcale nie chodzi o ilość. Prócz materiału z "ponownego debiutu" (jak sama KARI zaznaczyła w rozmowie przed koncertem), usłyszeliśmy jej wersję utworu "Colorblind" Counting Crows oraz pierwszą zapowiedź kolejnej płyty - "Whispering Trees". Niestety, przynajmniej póki co, tylko obecni na koncertach wiedzą, jak dobry jest to numer. W internecie jeszcze nie znalazałem satysfakcjonującej wersji. Jeżeli jednak jesteście spragnieni muzyki w klimacie zbiżonym do twórczości świnoujścianki, polecam zapoznać się z projektem Jona Headleya, Modo Stare. Epką zatytułowaną "We dream of Mouintains" (którą można ściągnąć zupełnie za darmo z ich strony) kupili mnie z miejsca. A nawiązując do tytułu akapitu: KARI, chłopaki - czekam na Was z niecierpliwością!

 

 

15 lat. Wydawać by się mogło, niezbyt dużo. Jednak wszystko zależy od punktu odniesienia. Tegoroczna wiosna będzie właśnie piętnastą w życiorysie szczecińskiego Hormona. Właściciele postanowili tak zacną rocznicę uczcić między innymi koncertami. Pierwszym z cyklu urodzinowych, był sobotni występ KARI. Jeśli zaczynamy świętowanie takim widowiskiem, to zacieram ręce przed kolejnymi.

Foto: 
Piotr Nykowski

Zobacz również